(…) Samochód Bob(r)a i Kobiety z jękiem zatrzymał się na parkingu przed Desko, gdzie oboje postanowili zrobić zakupy na tydzień.
– Bob(r), tu masz złotóweczkę i idź po wózeczek – żartnęła Kobieta w stronę Bob(r)a.
Kiedy już dotarli do hali sprzedażowej, Kobieta wzdrygnęła się
– Musimy kupić pastę do zębów, znajdziesz? – po czym uciekła z wózkiem w stronę działu warzywnego.
Bob(r) przeszedł przez cały dział kosmetyczny, po czym odnalazł Kobietę wybierającą arbuza, opukując go z każdej strony
– Domyślam się, że znalazłeś super pastę, skoro tyle ci to zajęło? – powiedziała nie odwracając wzroku od arbuza trzymanego na wysokości wzroku.
– Lepiej, zobacz co znalazłem! – zaśmiał się Bob(r), po czym wyciągnął w stronę Kobiety rękę z niewielkim ofoliowanym pudełkiem.
Kobieta z uśmiechem włożyła arbuza do wózka, odwróciła się w stronę Bob(r)a i spojrzała z oczekiwaniem w oczach.
– Bob(r), to nie jest pasta do zębów, to tampony – lekko zdziwiona uśmiechnęła się wskazując na oczywistą pomyłkę Bob(r)a – po co mi to przyniosłeś?
– Zobacz opakowanie, o-pa-ko-wa-nie – naciskał Bob(r) stukając palcem w pudełko.
– No ok – powiedziała czytając etykietę – tampony, ok, ok, o – w tym momencie zdziwiona mrugnęła i roześmiała się – szminka gratis?
– Taaa – zarechotał Bob(r)
– Szminka do tamponów! Szaleństwo… – westchnęła Kobieta – przyda się – powiedziała wrzucając opakowanie do wózka – a teraz idź po pastę – spojrzała stanowczo na Bob(r)a – ale tym razem bez dodatków (…)